Bullet journal
- Kura Niedomowa
- 4 lut 2017
- 2 minut(y) czytania
Na jednym z moich ulubionych blogów - Worqshop, przeczytałam o bullet journal i pomyślałam: to jest to! To właśnie coś dla mnie! Zamiast stosu porozrzucanych kartek mogę mieć jeden, własnoręcznie wykonany planner. Nie tylko uporządkuje on wszystkie moje porozrzucane notatki - dotyczące wyydatków, mnóstwa rzeczy, o których nie pamiętam na co dzień - jak chodźmy suplementacja, ale i zmieści moje przyszłościowe plany remontowe.
Start nie był łatwy. Już samo znalezienie odpowiedniego notesu sprawiło mi wiele trudności. Niestety, z powodu ograniczonego budżetu mój pierwszy bullet journal nie mieści się w pięknym notesie moich marzeń, jakie widzę choćby na Worqshop, a także przeglądając zdjęcia BJ na Instagramie. Z tego powodu długo nie mogłam znaleźć czegoś, co będzie się nadawało. Finalnie, w Empiku znalazłam SZKICOWNIK za jedyne 14,99zł. Trudnością są kartki - nie są białe ani gładkie - typowo dla szkicownika. Jednakże, nie ma co narzekać - ma to swoje plusy - jest to odpowiednie miejsce do nauki rysunku!

Tego nawet nie planowałam - przyszło spontanicznie - natknęłam się na Instagramie na wspaniałe rysunki Paperlookbook, co stało się dla mnie inspiracją by uczyć się rysować takie postacie. Początki tej nauki prezentuję poniżej.


Mój bullet journal nie będzie tak piękny jak można obejrzeć w Internecie - nie mam tyle czasu by pięknie "obrazować" każdy dzień - dla mnie BJ ma być po prostu praktyczny.

Nie zdążyłam jeszcze stworzyć zbyt wiele, ale małymi kroczkami do celu. Myślę, że BJ będzie coraz przydatniejszym narzędziem do organizacji, a przy okazji coraz ładniejszy (mam nadzieję).
Tymczasem, organizer opłat. Moim zdaniem bardzo praktyczny. Dla mnie zajął 2 strony notesu, wystarczy również jedna kartka A4. Na początku każdego miesiąca razem z mężem tworzyliśmy na kartce spis opłat, które musimy uregulować w danym miesiącu. Robiliśmy to znów i znów, wciąż z trudem głowiąc się czy to na pewno już wszystkie. Zamiast tego wystarczyło zastanowić się raz - wypisać wszystkie opłaty, stworzyć tabelkę i z łatwością odznaczać je w każdym kolejnym miesiącu.

Na koniec, "przypominacz". Kiedyś miałam taką kartkę powieszoną na lodòwce. Co prawda wyglądała nieco inaczej (prościej), ale spełniała tą samą funkcję. Wierzcie lub nie, ale w natłoku zajęć dni tak bardzo mi się zlewają, że zdarza mi się nie pamiętać czy brałam już magiczną kapsułkę witaminową czy nie. To proste narzędzie pomaga mi to uregulować.

A najgorsze jest to, że jest już pòźno, a ja mam na jutro bardzo dużo pracy, a zamiast tego zajmuję się moi raczkującym blogiem... 😉 (to jeden z tych nieszczęśliwych pracujących weekendòw).
Comments